Gabriella właśnie wracała z zakupów . Była bardzo zmęczona , kolejny dzień , kiedy to ona wszystko musiała zrobić za Sharpey . Bowiem Gabriella była jej służącą , i pracowała u niej codziennie , robiąc zakupy , sprzątając , czy czasami gotując i zajmując się niesfornym rodzeństwem Evans .
Dziewczyna delikatnie uśmiechnęła się do siebie i przekroczyła próg domów rodzeństwa .
Myślała , nie tym razem o kolejnej rozprawie i kłótni z Sharpey , tylko o muzyce . Uspokajała ją , gdy tylko miała jakiś problem . Weszła spokojnie do kuchni , na paluszkach , aby nikt ją nie usłyszał , że wróciła . Położyła kilkanaście torb z zakupami i poszła do salonu .
Zobaczyła tam Troy’a Bolton’a kłócącego się z Sharpey . Zaplanowała przerwać im niecodzienną kłótnię .
- Dzień dobry , panienko Evans . Wróciłam . – podeszła niepewnie do kanapy i oparła dłonie o niej czując się nieco nieswojo , gdy patrzył na nią Troy . Wymuszająco się do niego uśmiechnęła i spojrzała ukradkiem na minę panny Evans , była niezadowolona .
- Dzień dobry , Gabriello . Jak zapewne wiesz rozmawiałam tutaj z Troy’em Bolton’em . Co Cię to do mnie przyprowadza ? Jeśli chodzi o wyższą pensję , proszę iść do moich opiekunów . Czy jest inny problem o którym nie wiem ? – spojrzała z włożeszczą miną do Gabrielli .
- Nie , nie ... panienko Evans . Chodzi o to , że zrobiłam zakupy tak jak panienka kazała . Wszystko jest w kuchni . Ubrania panienki mam zanieść zapewne do jej garderoby ? – uśmiechnęła się pod nosem i spojrzała przed siebie unikając jej wzroku .
- Przepraszam , że przeszkodzę .. ale Sharpey , będę musiał się chyba zbierać . Dokończymy rozmowę jutro , dobrze ? – pocałował ją delikatnie w policzek , rzucił krótkie ‘cześć’ Gabrielli i wyszedł z domu panny Evans .
Sharpey oparła się wygodnie o kanapę i przymknęła oczy .
- Tak , Gabriello ! Odłóż ubrania do garderoby . Ułóż je tak jak zawsze Cię prosiłam i przyjdź tutaj , musimy poważnie porozmawiać . – powiedziała dość surowo i delikatnie odchrząknęła - Czy coś się stało panno Evans ? – zaniepokoiła się Gabriella .
- Dopiero może się stać , Gabriello ! Idź już , czym prędzej ! Za dwie godziny mam kosmetyczkę zapomniałaś ?
- Oh , tak ! Proszę wybaczyć .. już idę !
- Gabriello ? Zapomniałaś ?
- Nie , proszę panienki .. właśnie sobie przypomniałam ! – i pospiesznie udała się , biorąc torby z ubraniami panny Evans .
Poszła do jej wielkiej garderoby . Zawsze myliła co się gdzie znajduje w jej domu . Miała w końcu taki duży , zawsze sobie taki marzyła . Ale .. to były tylko jej naiwne marzenia . Rozpakowywała torby i kładła ubrania w daną półkę u szafki tam gdzie powinny się znajdować . Po godzinie zeszła na dół i stanęła przed panienką Evans . Zastała ją śpiącą , delikatnie się zaśmiała . Miała ochotę wziąć bitą śmietanę i dorysować jej wąsy , lub wziąć keczup i oblać ją tak , żeby panienka Evans uważała , że jest to krew . Ale się nie odważyła , delikatnie odchrząknęła .
- Przepraszam , że panience przerywam w tej drzemce ale miałyśmy porozmawiać .
Sharpey delikatnie się zerwała i spojrzała zło-wrogo na Gabriellę .
- Przepraszam Cię . Co mówiłaś ? Ah , no tak ! Miałyśmy porozmawiać . Usiądź proszę .
Gabriella posłusznie usiadła na sofie naprzeciwko Sharpey i spojrzała w jej oczy . Miała taki zimny , surowy i poważny wyraz twarzy . Zawsze przy niej , i dlatego jej się obawiała .
- Powiem wprost ! Powinnaś dostać awans . Jesteś naprawdę dobra w tym całym zajmowaniu się tak ogromnym domem . Jestem pod wrażeniem Gabriello , zaimponowałaś mną ! Moi rodzice mówili , że też są z Ciebie bardzo zadowoleni . Czy Ty , jesteś zadowolona z teraźniejszej pensji ? Czy jak uważasz powinnaś dostawać więcej ? – uśmiechnęła się do niej , po raz pierwszy , tak lekko i miło . Gabrielli zrobiło się ciepło na duchu i odwzajemniła jej uśmiech .
- Czy ja wiem ? Powiem wprost tak jak panienka ...
- Nie żadna ‘panienka’ . Dobrze ? Sharpey . Przecież w sumie znamy się ze szkoły .
- Przepraszam , przyzwyczajenie .. Sharpey . A więc uważam , że ja otrzymuję dość wysoką pensję , ale jeśliby państwo zaproponowali więcej , chętnie bym przyjęła .
- Cóż . Gabriello , i oto masz i więcej .
- Czy Ty Sharpey dobrze spałaś czy to jakaś nietypowa faza i powinnam się bać ?
- Ah , zabawna jesteś . Nie , Gabriello .. dostajesz wyższą pensję ! Od jutra . Zadowolona ?
- Jakie głupie pytanie oczywiście , że tak .. Sharpey . – wstała i podała jej dłoń .
Sharpey wstała i uściskała przyjaźnie jej dłoń .
- A teraz idź , zrobić dobry obiad . Ja już jadłam , ale mój brat jak wróci z treningu nie będzie zadowolony jak nie będzie coś na stole w jadalni . A więc .. pospiesz się ! Masz mało czasu .
Gabriella uśmiechnęła się raz jeszcze do Sharpey i poszła do kuchni , zadowolona ... Bardzo !
Od kiedy Sharpey taka miła ? Co się stało ? Może Troy tak na nią wpływał ? Z dnia na dzień jest coraz milsza , musiała być ostrożna . Właśnie teraz . Zaczęła robić jej bratu obiad . Było to Spaghetti z sosem Bolonisse . Włączyła muzykę w radiu i delikatnie pod nosem nuciła niektóre znane jej piosenki . Obiad był już gotowy od 10 minut . Usiadła przy stole , wreszcie mogła odpocząć chociaż przez chwilkę po tak ciężkim dniu . Po chwili rozległ się po całym domu trzask drzwiami , to zapewne Ryan . Nie czekając minuty dłużej wstała i oparła się o blat kuchenny czekając na jej brata . Po kilku sekundach wpadł do kuchni wycieńczony Ryan , widać było na jego twarzy zmęczenie . Uśmiechnęła się mimowolnie , ten tylko spojrzał na nią i delikatnie się roześmiał .
- Kpisz ze mnie ?!
- Nie , nie skądże . Proszę Ryan .. tu masz obiad ! – powiedziała tak miło jak tylko potrafiła i spojrzała na jego kpiącą minę .
Ryan wziął widelec i zaczął jeść obiad , delikatnie się zniesmaczył i odstawił obiad na bok .
- Nie smakuje mi , zadzwoń po taksówkę Gabriello ! Jadę do dobrej restauracji , wrócę późno . Przekażesz moim rodzicom ?
- Tak , dobrze . Według życzeń . – uśmiechnęła się do niego i wzięła talerz .
Cdn [ ... ]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz